Październik
1 października 2021
Jezus upominał:
Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi; lecz kto Mną
gardzi, gardzi Tym, który mnie posłał. Tak często źle mówimy o kapłanach, a
przecież każdy wyświęcony kapłan, nawet taki, który na co dzień swoim
przykładem nie spełnia naszych wyobrażeń o świętości, jest jednak „posłańcem”
głoszącym słowa Boga i kto nim gardzi, gardzi Bogiem. A przecież oni są tacy
sami jak my, też grzeszni i często słabi. Czy ja o sobie samym będę głośno źle
mówił?
Bardzo dobrze odnoszą się do naszych czasów te
wersety psalmu: Boże, poganie wtargnęli do Twego dziedzictwa, zbezcześcili Twój
święty przybytek, Jeruzalem obrócili w ruiny. Ciała sług Twoich wydali na
pastwę ptaków z nieba, zwierzętom ziemskim ciała Twoich wiernych. … .
Przedmiotem wzgardy staliśmy się dla sąsiadów, igraszką i pośmiewiskiem dla
otoczenia.
2 października 2021
Dzisiejszy
dzień liturgia poświęca aniołom stróżom,
Dawno temu,
jeszcze gdy byłem całkiem mały, mama nauczyła mnie takiej modlitwy do anioła
stróża:
Aniele Boży,
stróżu mój, Ty zawsze przy mnie stój, rano wieczór, we dnie, w nocy, bądź mi
zawsze ku pomocy, strzeż mnie od wszelkiego złego i zaprowadź do żywota
wiecznego – Amen. Była ona prze długi czas elementem moich pacierzy rannych i
wieczornych, potem jakoś z tego obrazka anioła przeprowadzającego małe dziecko
przez most nad rzeką wyrosłem, modlitwy poniechałem.
Potem zacząłem
się zastanawiać skąd się w ogóle wzięły anioły, skoro w żadnym opisie biblijnym
nie ma mowy o ich pochodzeniu. Są obecni, pojawiają się ludziom, ale skąd się
wzięli? Zacząłem czytać Biblię coraz dokładniej rozdział po rozdziale i nic –
ani słowa. Ale w taki sposób zaczęło się moje regularne czytanie Biblii.
Dopiero
niewiele lat temu trafiłem na jakieś poważniejsze publikacje popularno-teologiczne
na ich temat. Wróciłem, a w każdym razie staram się wrócić do „kontaktu” z moim
aniołem. Zacząłem też dostrzegać odwoływania do aniołów w literaturze,
zwłaszcza epoki romantyzmu.
Może ta moja
droga do zobaczenia aniołów jest realizacją polecenia, które Bóg przekazał
kiedyś Ludowi Wybranemu za pośrednictwem Mojżesza, a potem w psalmie, który
zresztą był u powstania tej modlitwy?
Mojżesz: Oto Ja posyłam anioła przed tobą, aby cię
strzegł w czasie twojej drogi i doprowadził cię do miejsca, które ci
wyznaczyłem. Szanuj go i bądź uważny na jego słowa.
Psalm: Bo rozkazał swoim aniołom, aby cię strzegli
na wszystkich twych drogach.
Jako dziecko
prosiłem mego anioła o opiekę, potem jakoś ta wiara osłabła, teraz wraca, a do
tego jeszcze zachęcają słowa Chrystusa, by nie filozofować za dużo, tylko jak
dziecko uwierzyć w Boże słowa: Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie
odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego.
3 października 2021
Dużo dziś o
małżeństwie, o mężczyźnie i kobiecie. Że zostali stworzeni dla siebie
wzajemnie, że szczęściem jest „bogobojna” rodzina. Bogobojny w języku biblijnym
oznacza prawość, uczciwość w całym życiu, we wszystkich jego aspektach. Mamy za
sobą sześćdziesiąt lat małżeństwa, wydaje mi się, że nie całkiem złego, a to
już daje prawo do pewnych osądów. Były oczywiście okresy lepsze i gorsze, ale
wciąż jesteśmy razem i cieszymy się z dzieci i wnuków, po prostu cieszymy się
Bożym błogosławieństwem naszego związku.
Często zadaję sobie pytanie jak to się stało, jak tyle lat wytrzymaliśmy
i przeszli przez tyle różnych pokus i trudności we wzajemnych stosunkach, przy
tak różnych charakterach i tak różnym sposobie reagowania na zdarzenia. I
równie często odpowiadam sobie, że to dzięki temu momentowi przed laty, gdy w
obecności księdza przyrzekaliśmy sobie miłość, poprosili o, i przyjęli, sakrament małżeństwa. Nie
pamiętam dokładnie, ale myślę, że w dużej mierze kojarzyło się nam to wówczas z
tymi miłymi stronami życia, również ze wspólnym łożem, ze wspólnymi
wycieczkami. A życie pokazało, że miłość to nie tylko wspólne łoże w sypialni,
ale też wspólne „łoże boleści”, wspólne przeżywanie i pokonywanie trudności. To
wzajemna tolerancja różnych, odmiennych, a bywa, że konfliktowych, osobowości
małżonków i dzieci. I dopiero taka miłość, oparta o sakrament, daje siłę
przetrwania i sama przemienia się, udoskonala, mimo iż zmienia swoje zewnętrzne
objawy i oczekiwania. W musicalu Skrzypek na Dachu bohater pyta swoją
małżonkę czy ty mnie kochasz? A ona odpowiada, że przez lata gotuje mu
jedzenie, dba o dom i niego samego, pierze jego bieliznę, więc o co pyta. To
właśnie jest dojrzewanie miłości i codzienność małżeństwa, od pocałunku po
ceremonii ślubnej, do prania bielizny.
4 października 2021
Pierwsze czytanie Jon 1,1-2,1.11
Psalm Jon 2, 3. 4. 5. 8 (R.: por. 7c)
Co mi mówi
historia Jonasza? Przed Bogiem nie ma schowka, nie ma ucieczki. Bóg swój plan
realizuje w różny sposób, mimo naszego oporu. Człowiek może na każdy Boży plan
odpowiedzieć NIE. Wówczas Bóg stwarza warunki, w których człowiek, mający
przecież wolną wolę, może wciąż odpowiedzieć NIE, ale może też powiedzieć TAK,
wycofać się z poprzedniego NIE. Tak było z Jonaszem, którego połknęła wielka
ryba. Bóg polecił mu iść do grzesznego miasta Niniwy, Jonasz powiedział
najpierw NIE, uciekł przed realizacją Bożego planu, ale potem, podczas burzy na
morzu, przyznał się do tego, nie tylko przed sobą samym, ale też przed załogą
okrętu, którym płynął, i nie tylko że się przyznał, ale też był gotów ponieść
konsekwencje. Bóg nałożył na niego karę (trzy dni w ciemnościach wnętrza
wielkiej ryby), ale też wydostał z nieszczęścia. Jonasz się zreflektował,
poszedł do Niniwy i skutecznie głosił tam wezwanie do nawrócenia. Ta historia
bardzo mi przypomina istotę naszego sakramentu pojednania - spowiedzi. Nie
chciałem postępować wg Bożych wskazówek, zgrzeszyłem, „uciekłem przed Bogiem”,
konsekwencje mego grzechu ponoszę ja sam, ale dotykają one też innych,
niewinnych, bo żyję przecież w jakimś społeczeństwie, potem zorientowałem się w
swoim błędzie, przyznałem się do tego podczas spowiedzi, dostałem pokutę i
musiałem zadość uczynić, ale też dostałem rozgrzeszenie, Bóg „zapomniał” o moim
nieposłuszeństwie.
5 października 2021
Król Niniwy po
wołaniu Jonasza o grzechach miasta rozkazał:
Ludzie i zwierzęta, bydło i trzoda niech nic nie
jedzą, niech się nie pasą i wody nie piją. Ludzie i zwierzęta niech przyobleką
się w wory. Niech żarliwie wołają do Boga! Niechaj każdy odwróci się od swojego
złego postępowania i od nieprawości, którą popełnia swoimi rękami.
Niniwa, miasto
rozległe i bardzo zepsute. Z treści czytania można się domyślać, że król
Niniwy, jej władca, był tak samo zepsuty jak jego poddani.
I w tym wielkim
i zepsutym mieście pojawia się prorok - Boży posłaniec wskazujący to zepsucie i
nawołujący do poprawy. Jonasz, który jeszcze niedawno uciekał przed głosem
Boga. Teraz idzie we w zasadzie wrogie mu otoczenie i wskazuje błędy i drogi
poprawy.
A w naszym
świecie, teraz w XXI wieku? Nasz dzisiejszy świat, zwłaszcza ten zwany
Zachodnim, pełny dobrobytu i usilnie, pod różnego rodzaju presją,
rozprzestrzeniający swe zepsute idee na kraje słabsze, a więc od niego zależne.
Czy postąpi podobnie jak to było w Niniwie? Władca Niniwy zrozumiał i w
konsekwencji nie tylko sam wszedł na drogę poprawy, ale nakazał to wszystkim
mieszkańcom miasta - swoim podwładnym, nawet i zwierzętom, widocznie zwierzęta,
a więc przyroda, natura w całości, cierpiała z powodu ludzkich błędów.
Kościół,
najsilniej głosem papieża, wskazuje na panujące zło i też wskazuje drogi
poprawy. Nawołuje do poszanowania życia, sprawiedliwości społecznej, środowiska
jako Bożego dzieła, mającego nam służyć, ale poddanego naszej opiece i trosce.
Jak postąpią władcy tego naszego świata? Czy zrozumieją to wołanie? Bóg
odstąpił od zniszczenia Niniwy, ale oni zrozumieli, a co będzie z nami, czy też
zechcemy zrozumieć?
A ja, jako
jeden z tej wielkiej liczby mieszkańców współczesnej Niniwy, czy ja sam
przyoblekę wór pokutny i odmienię swoje złe postępowanie? Wiem o tym, że też
muszę to zrobić, tylko nie wiem jak.
6 października 2021
W dalszym ciągu
sprawa Jonasza i naszego tu i teraz. Pan Bóg nas wychowuje i poucza nie zawsze
bezpośrednio słowami, jak za czasów Patriarchów, albo twarzą w twarz, jak było
z Mojżeszem. Pan Bóg działa przez naturę. Jonaszowi dał osłonę przed słońcem w
postaci krzewu, który wyrósł w odpowiednim miejscu i czasie, potem posłużył się
robakiem, który ten krzew uszkodził i Jonasz znów znalazł się w palących
promieniach. To wszystko po to, by Jonasz zrozumiał Bożą troskę o nas
wszystkich, o całe Jego stworzenie, aby zrozumiał Bożą miłość i miłosierdzie,
ale też Jego panowanie nad stworzeniem.
Może te obecne
nieszczęścia, które na nas spadają tak obficie, pandemia, klimat, ekologia,
klęski naturalne, też są Bożymi narzędziami w stosunku do nas, byśmy zrozumieli
naszą kruchość bytu i pojęli całkowitą zależność od Niego, a jednocześnie Jego
miłosierdzie i miłość ku całemu stworzeniu.
7 października 2021
Pierwsze czytanie Ml 3, 13-20a
Wciąż wraca do
mnie niepokój sumienia oto, że tyle razy w tych refleksjach piszę o tym, co
powinniśmy, albo nie powinniśmy robić, ale większość tego w kategoriach ogółu,
jako bliżej nieokreśleni „my”. Nie potrafię jakoś z tego wszystkiego wyłowić
konkretu dla mnie samego, jak w jakiej sytuacji w moim własnym, codziennym
życiu, mam konkretnie ja sam się zachować. I czy z tego, co pamiętam i czego
doświadczam jak się zachowuję mogę być zadowolony?
Tyle razy modlę
się w intencji córek, wnuków, braci z rodzinami. Ale ja sam mało odczuwam
potrzebę nawet zdalnego kontaktu z braćmi, z samotną Małgosią, z Bartkiem.
Ograniczam się do modlitwy, a i ta modlitwa to raczej odmawianie regułek
modlitewnych, a nie wręcz natarczywe prośby z serca. Tu akurat dzisiejsza
Ewangelia dodaje mi więcej wyrzutów, ale też wskazówek. Ci, którzy przynieśli
do Jezusa sparaliżowanego musieli chociaż trochę wierzyć, że nie trudzą się
nadaremnie. Sam paralityk nie musiał być przekonany, że to pomoże, ale wszyscy
podjęli trud. A nuż się uda. Więc była tam bodaj mała wiara i nadzieja,
które się spełniły. Tylko oni wszyscy nie ograniczali się do westchnień „dobrze
by było go tam zanieść”, oni wzięli i zanieśli. Podjęli ze swej strony
jakieś działanie.
Ja sam, skoro
nie potrafię dostrzec pola do konkretnego działania, to przynajmniej muszę
podjąć wysiłek modlitewny, ale taki prawdziwy, nie jednorazowe, zdawkowe
polecenie Panu Bogu danego problemu. Teraz znowu wątpliwość: jeśli wypadki
rozwijają się w dobrym kierunku, to oczywiście muszę podziękować jakoś Panu
Bogu, to nie ulega wątpliwości, ale czy mogę bez zarozumiałości myśleć, że to
odpowiedź na moją prośbę? A może to nie moja modlitwa tylko kogoś innego była
przez Pana przyjęta? A może w ogóle tak miało być, niezależnie od mojego czy
kogoś innego wstawiennictwa? Jak bardzo kształtujemy nasze pojęcia o Bogu na
nasze podobieństwo, podczas gdy jest przecież odwrotnie, to my zostaliśmy stworzeni
na podobieństwo Boga.
8 października 2021
Pierwsze czytanie Jl 1, 13-15;
2, 1-2
Chwalić Cię będę, Panie, całym sercem moim,
opowiem wszystkie cudowne Twe dzieła.
Tak ja sam mam
postępować, nie tylko wierzyć i odmawiać modlitwy, po cichu, w myślach, ale też
przede wszystkim całym sercem, tzn. całym sobą, całym moim zachowaniem i
sposobem bycia opowiadać otoczeniu o Bogu. Ale co to właściwie znaczy, jak to
robić w praktyce, w domu, w sklepie, na ulicy? Jeszcze w Polsce przed laty był
zwyczaj, że przechodząc czy jadąc autobusem, koło kościoła, zdejmowało się
czapkę, albo żegnało. Ten zwyczaj stopniowo zanikał, ale jeszcze w czasach
moich ostatnich pobytów w Kraju, gdy jechałem autobusem koło kościoła na
Mikołowskiej, widziałem kilka osób tak robiących, ja też starałem się, ale
jakoś w ukryciu. A powinienem był właśnie otwarciej tak jak te inne osoby, które
widziałem, bo to one dawały dobry przykład i świadectwo, a nie ja,
9 października 2021
Tak, błogosławieni są raczej ci, którzy słuchają
słowa Bożego i go przestrzegają.
Egipt będzie wydany na spustoszenie, a Edom
zamieni się w straszną pustynię z powodu nieprawości uczynionych względem synów
judzkich, gdyż krew niewinną przelewali w ich ziemi. Lecz ziemia Judy na wieki
będzie zamieszkana, a Jeruzalem z pokolenia na pokolenie. «Bo czyż pozwolę, by
krew ich pozostała bez pomsty? Nie pozostawię bez pomsty».
Na pewno z tych
czytań można snuć wnioski o naszej przyszłości, o jakiejś formie kary dla tych,
np., którzy działają na rzecz eutanazji, aborcji, manipulacji genetycznych.
Tylko to wszystko znowu będą moje wnioski adresowane do „nich”. A jaki
wniosek dla mnie, konkretnie pod adresem Jurka? Jakich nieprawości się
dopuszczam i muszę się z tego poprawić? Unikanie mówienia prawdy, nawet tej
niewygodnej, zrzędzenie i psioczenie, nawet w duchu, na okoliczności i pod
adresem różnych ludzi, pochopna ocena innych albo poniechanie ich obrony, gdy
nie znamy okoliczności (można ocenić działanie, a nie osobę). Niby proste, a
tak trudne w konkretnych sytuacjach. A może tak jak niewidomi, którym Jezus
przywrócił wzrok, powinienem stale prosić o pomoc w tych sprawach, bodaj mego
anioła stróża, żeby już nie zawracać głowy Panu Jezusowi.
10 października 2021
Modliłem się
i dano mi zrozumienie, przyzywałem, i przyszedł mi z pomocą duch Mądrości. Staram się co dzień rano, a również w
ciągu dnia w różnych sytuacjach, prosić Ducha Świętego o pokierowanie mną. Modlę się o to, ale na ile te moje modlitwy
są modlitwą z pełnym zawierzeniem w dobrą odpowiedź, a na ile klepaniem
pacierza? Jak mogę to ocenić? Potrafię tylko powiedzieć tyle, że prawie nigdy
nie czułem jakiejś wewnętrznej przemocy ku czynieniu wyraźnie złego kroku.
Naucz nas liczyć dni nasze, byśmy zdobyli mądrość
serca. Powróć, Panie, jak długo będziesz zwlekał? Bądź litościwy dla sług
Twoich!
11 października 2021
Do wszystkich przez Boga umiłowanych, powołanych
świętych, którzy mieszkają w Rzymie: łaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego, i
Pana Jezusa Chrystusa!
Na ile
zasługuję na łaskę i pokój, o których pisze św. Paweł? Wciąż staram się robić jakiś rachunek
sumienia, myślimy z Krystyną o spowiedzi, ale ciągle ten sam problem nas
obydwoje powstrzymuje, mianowicie nie potrafimy naszych codziennych spraw
zobaczyć w kategoriach zła i dobra, takiego zła, z którego trzeba by się
spowiadać. Wciąż wydaje mi się, że nie grzeszymy świadomymi uczynkami. Ale nie
daje mi spokoju myśl, że w spowiedzi powszechnej podczas mszy mówię o myśli,
mowie, uczynku i zaniedbaniu. Złe uczynki to tylko jedna część tego, z czego
powinienem zrobić swój rachunek. Co z złymi myślami, szczegółowym omawianiem
czyichś błędów i podsumowaniem, że on jest złym człowiekiem, nie że źle
postąpił, tylko że on jest zły? A zaniedbania tam, gdzie mógłbym coś dobrego
zrobić, a nie zrobiłem?
12 października
2021
Różne nauki,
takie jak np. biologia, mikrobiologia, nauki o ewolucji, astronomia, fizyka
nuklearna i szereg podobnych, wnikają coraz głębiej w przeszłość ziemi i
wszechświata i próbują, przy pomocy hipotez, wyjaśnić skąd się to wszystko
wzięło, jaki był początek. Była czarna dziura, czy jej nie było, z jakiej linii
ewolucyjnej pochodzi człowiek, czy jest życie poza nami? Często wyniki
szczegółowych badań potwierdzają którąś z hipotez, a to najczęściej prowadzi do
nowych pytań. Mnie w tej chwili interesuje odpowiedź na pytanie – jeśli nawet
była ta czarna dziura czy wielki wybuch, od którego wszystko się zaczęło, to w
czym była ta czarna dziura, albo co wybuchło? Nie sądzę by kiedykolwiek jakaś
teoria to wyjaśniła do końca. My, ludzie wierzący, odpowiadamy, że to dzieło
Boże. Ale na pytanie kto to jest Bóg i skąd się wziął, też mamy jedną
odpowiedź, nie do udowodnienia żadnymi naukowymi doświadczeniami. Tutaj wchodzi
w grę kwestia wiary, bo gdyby pojawiły się dowody, to była by to wiedza, a nie
wiara. Tylko że naszą wiarę podpiera właśnie ta tak bogata różnorodność świata,
jak w psalmie: Niebiosa głoszą chwałę Boga, dzieło rąk Jego obwieszcza
nieboskłon. Dzień opowiada dniowi, noc nocy wiadomość przekazuje.
Nie są to słowa ani nie jest to mowa, których by
dźwięku nie usłyszano. Ich głos się rozchodzi po całej ziemi, ich słowa aż po
krańce świata.
Przypomina mi
się powiedzenie gdzieś przeczytane, że wysiłki nauki w tej kwestii są jak
wspinaczka na wysoki, niedostępny szczyt. Gdy któryś ze wspinaczy już na niego
wejdzie, dumny z sukcesu, to okazuje się, że na tym szczycie od dawna siedzi
już teolog.
13 października 2021
Chwała zaś, cześć i pokój spotkają każdego, kto
czyni dobrze – najpierw Żyda, a potem Greka. Albowiem u Boga nie ma względu na
osobę.
Jedynie w
Bogu szukaj spokoju, duszo moja, bo od Niego pochodzi moja nadzieja. Niemal od samego początku nie podoba mi się zachowanie Magdy w
związku z Arturem. W moim pojęciu za mało czasu, myśli i uwagi poświęca swojej
własnej rodzinie, a cała jest skoncentrowana na nim. Czy nie powinienem
zaprzestać myśli o tym? Tam, gdzie jest wyraźna potrzeba zwrócić uwagę, ale
więcej się modlić by Pan Bóg się tym zajął według swojej wiedzy, a nie ja swoim
sądzeniem. Bo te moje sądy przenoszą się bezwiednie na mój stosunek do Artura.
Jakim prawem mogę go osądzać, skorogo do końca nie znam.
W każdym czasie Jemu ufaj, narodzie. Przed Nim
wylejcie wasze serca, Bóg jest naszą ucieczką.
Biada wam, faryzeuszom, bo dajecie dziesięcinę z
mięty i ruty, i z wszelkiej jarzyny, a pomijacie sprawiedliwość i miłość
Bożą.
14 października 2021
Mam już tyle
lat, że według ludzkich doświadczeń mogę się spodziewać każdej chwili odwołania
z tego świata. Odwołanie, to też sąd, to stanięcie twarzą w twarz z całą prawdą
o mnie. Czy się tego boję? Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć. Boję się,
bo czy sobie z tego zdaję sprawę, czy nie, czy o tym teraz pamiętam, czy dawno
zapomniałem, moje życie pełne było dużych albo mniejszych grzechów, a niewiele
mam w pamięci naprawdę dobrych uczynków zrobionych świadomie, z tzw. miłości
bliźniego. Gdyby Bóg miał mnie sądzić wg
uczynków, według litery prawa, to przepadłem. Ale jest dalszy ciąg tej
odpowiedzi, a jest tym wiara i nadzieja, nadzieja i wiara w Boże miłosierdzie i
sprawiedliwość właśnie Boża, miłosierna, a nie ślepo ważąca dobro/zło. To taka,
o której pisze św. Paweł, sprawiedliwość
Boża niezależna od Prawa, poświadczona przez Prawo i Proroków. Jest to
sprawiedliwość Boża dostępna przez wiarę w Jezusa Chrystusa. To samo
stulecia wcześniej wyrażał psalmista,
pisząc Pokładam nadzieję w Panu, dusza
moja pokłada nadzieję w Jego słowie. W sumie boję się czy nie? Nie wiem.
Teraz inny
motyw z dzisiejszej ewangelii, mniej osobisty, bardziej ogólny. Otóż po jakiejś
ostrej przemowie Jezusa, uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli gwałtownie
nastawać na Niego i wypytywać Go o wiele rzeczy. Czyhali przy tym, żeby Go
pochwycić na jakimś słowie. A jak postępują teraz, dzisiaj, media, wyrażające
przecież trendy polityczne? Wystarczy przeczytać albo wysłuchać w TV relacji o
wystąpieniach papieża czy biskupów. Nagłaśniane są pojedyncze, wyrwane z
kontekstu, słowa albo zdania przydatne do tworzenia zlej opinii.
15 października
2021
Mam być jak
Abraham, który nie znał jeszcze żadnych przykazań, ani żadnych innych prawideł
dobra i zła, ale uwierzył Bogu, którego przecież też tak na dobre nie znał,
tyle, że wiedział, że jakiś Bóg istnieje i ma władzę nad nami. Uwierzył, że ma
zostawić wszystko co miał i pójść w zupełnie nieznane. Abraham uwierzył i stał
się nam praojcem w wierze, jak nazywa go biblia.
Ale stał się
tym do dziś wspominanym praojcem, bo po uwierzeniu, podjął zadanie i poszedł.
Nauka dla mnie: wierzyć, ale skoro wierzę, to potem żyć według tej wiary. Sama
wiara to za mało, same czyny nie wystarczają bez tego podłoża wiary. To jest
to, o czym pisze św. Paweł: Uwierzył Abraham
Bogu i zostało mu to policzone za sprawiedliwość.
16 października 2021
Pierwsze czytanie Rz 4,13.16-18
Nadzieja wbrew
nadziei – tak często myślę o takiej nadziei w naszych sprawach rodzinnych.
Wydaje się, że wszystko jest już przesądzone, już się stało i nic się nie
odstanie. Po naszemu biorąc szkoda sobie głowy zawracać marzeniami co by było gdyby. Ale wciąż powraca
nadzieja, że może jednak, że przecież gdyby tylko Bóg zechciał, to …. Ale Pan
Bóg, mając absolutną moc, robi tylko to, co uważa za stosowne i dla nas
najbardziej pożyteczne. Więc może tak ma być. Ciocia Ela często mówiła „niech się dzieje wola nieba, z nią się
zawsze zgodzić trzeba”.
17 października 2021
… kto by między
wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być
pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Tak Jezus nauczał
swych uczniów, gdy dwaj z nich chcieli być ważni w Jego królestwie. Ja, jako
ojciec rodziny, chcę być traktowany jako ktoś ważny w tym zespole, w tym
rodzinnym królestwie, w każdym razie sam czuję się ważny i jakoś
odpowiedzialny, a więc też mający pewien zakres władzy. A tu Jezus mówi, że mam
być sługą wszystkich, więc tutaj sługą mojej rodziny. Jak to pogodzić? Myślę, że
być jako niewolnik wszystkich oznacza, w moim przypadku, że mam całego siebie
podporządkować dobru każdego z członków mojej rodziny, nie myśleć o sobie, ale
o nich, co dla nich dobre. Może to być poniechanie własnych upodobań,
zainteresowań, apetytów i totalnie wszystkiego, co może być w sprzeczności z
interesami rodziny. I nie mówić o tym głośno, nie wypominać przy byle okazji że
zrobiłem to dla ciebie. Każdy taki mój czyn ma być jak jałmużna dawana w
ukryciu.
Muszę
jednoczesne pamiętać, że ciążą na mnie obowiązki, a to wymaga też użycia
autorytetu, przymusu, a czasem dość bezwzględnego egzekwowania poleceń. Tam,
gdzie jest to uzasadnione okolicznościami, muszę postępować tak, jak tego
wymaga hierarchia i porządek społeczny. Nie mogę mojego służenia innym zamienić
na kompletnie bezwolne podążanie za ich pomysłami.
18 października 2021
Pierwsze czytanie 2 Tm 4,9-17a
… wyrządził mi
wiele zła: odda mu Pan według jego uczynków. I ty się go strzeż Odda mu Pan,
nie ja. Ja mam się go strzec, ale nie oddawać złem za zło.
Pan jest
sprawiedliwy na wszystkich swych drogach i łaskawy we wszystkich swoich
dziełach. Boża
sprawiedliwość jest zawsze połączona z miłosierdziem i spojrzeniem na ludzkie
dobro, nigdy nie jest czystą sprawiedliwością w naszym pojęciu jeden do
jednego.
Pokój temu
domowi mam wnosić pokój wszędzie, gdzie się znajdę, jeśli
nie zostanie zaakceptowany, to się wycofać, ale nie angażować w zamieszanie i
powiększać panujący niepokój.
Panie Boże,
pomóż mi dzisiaj czynić tylko dobro i wnosić pokój.
19 października 2021
Pierwsze czytanie Rz
5,12.15b.17-19.20b-21
Dzisiejsza
Ewangelia zaczyna się od słów: Jezus powiedział do swoich uczniów. Nie
ma tu mowy o słuchaczach, tylko o uczniach. Taka relacja, że Jezus zwracał się
do swoich uczniów, występuje w Ewangeliach bardzo często. W wielu wypowiedziach
Jezusa uczniowie są w jakiś sposób odróżniani od ogółu słuchaczy. Czy my,
chrześcijanie, nie jesteśmy właśnie uczniami, a nie zwykłymi słuchaczami?
Myślę, że jednak jesteśmy, a przynajmniej powinniśmy być, uczniami, a uczeń
powinien naśladować mistrza. Zwykły słuchacz, jak widz w teatrze, nie stara się
o to, często ocenia to co słyszy czy widzi jako dobre czy złe, ale nie stara
się upodobnić do wzoru. Uczeń się uczy, czasem z lepszym czy gorszym postępem,
ale stara się nauczyć i tę wiedzę potem jakoś wykorzystuje. A wykorzystanie
nabytej wiedzy zwykle następuje poprzez życie w społeczeństwie, on tej wiedzy
nie trzyma w sobie zakonserwowanej na wszelki wypadek, ale służy nią innym. Czy
służy dobru czy złu to inna kwestia. Wiedzę o fizyce nuklearnej można
wykorzystać w medycynie, ale też do produkcji broni masowego rażenia. W takim
przypadku można przywołać analogię z fragmentem listu św. Pawła, gdy pisze w
taki sposób: Przez jednego człowieka grzech wszedł do świata, a przez grzech
śmierć i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi. Pisze tutaj o
Adamie, ale traktuje go jak tylko jednego człowieka, który uczynił zło, ale to
zło rzutuje na wszystkich. Podobnie jest z dobrem, które każdy z nas jest w
stanie czynić, ono też będzie oddziaływało na innych.
20 października 2021
Ów sługa, który
poznał wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego
wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie poznał jego woli, a uczynił
coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać
się będzie; a komu wiele powierzono, tym więcej od niego żądać będą. Zakładając
rodzinę, dostałem od Boga polecenie, Bóg powierzył mi osoby, które tę rodzinę
będą tworzyły, Jego wolą było i jest, bym o tę rodzinę dbał, nie opuszczał się
w obowiązkach. A jakie te obowiązki są, to wynika nie tyle z przepisów jakegoś
prawa, ile z mojej miłości ku tym osobom.
(św. Paweł
pisze m.in. tak: Albowiem grzech nie
powinien nad wami panować, skoro nie jesteście poddani Prawu, lecz łasce, … a
łaska jest przecież związana z miłością, bez miłości nie było by łaski)
21
października 2021
Dzisiaj dzień w
liturgii jest poświęcony bł. Jakubowi Strzemię. W notatce o nim przeczytałem,
że był biskupem, jest patronem Lwowa. Dalej napisano, że wiódł życie bardzo
skromne i nie wyróżniał się żadnymi specjalnymi czynami, jak to zwykle
przypisujemy świętym. Notatkę o nim autor, ks. Tomasz Jaklewicz, kończy
stwierdzeniem: W życiorysie bł. Jakuba
trudno zaleźć coś nadzwyczajnego, ale gorliwość może oznaczać przecież także
zwykłą wierność swojemu powołaniu. To wystarczy do świętości. I bywa bardzo
trudne. Jak trudna może być na co dzień ta konsekwencja w trzymaniu się
powołania, nie tylko do kapłaństwa czy zakonu, ale do każdego, które się
odczuło jako moje, np. w życiu rodzinnym, to każdy z nas odczuwa co chwilę, w
różnych życiowych sytuacjach i przy każdym stojącym przed nami wyborem, przed
każdą decyzją. Praktyka, doświadczenie, często miłość własna i egoizm,
podpowiadają coś, a sumienie mówi coś innego. Trzeba dokonać trudnego wyboru.
Ale też jest to nadzieją świętości dla nas wszystkich, niekoniecznie do tej
oficjalnej, potwierdzonej urzędowym aktem Watykanu, ale do takiej, którą widzi
i ocenia sam Pan Bóg.
22 października 2021
Wydaje mi się,
że staram się unikać tego, co uważam za złe, ale też wiem, że te moje starania
często pozostają jałowe. Idę za głosem tego, co w danym momencie mnie popycha,
potem mogę nawet tego żałować, ale już się stało. Nie posłuchałem głosu
sumienia, przez które przemawia do mnie Duch Święty. Nie rozpoznałem znaku
czasu, w którym mogłem zrobić coś dobrego.
23 października 2021
Trudny jest dla
mnie dzisiejszy tekst listu św. Pawła. Pisze o ciele, o Duchu, o Prawie, ale
jakoś, w moim pierwszym zrozumieniu, wynikało by z tego, że ciało nie podlega
Bogu. Rozumiem, że w biblijnych tekstach ciało ma specyficzne znaczenie, nie
dotyczy naszego fizycznego i biologicznego ciała jako takiego, ale raczej jego
pożądań przeciwnych dobru i nakazom Bożym, czyli, w biblijnym języku, Prawu.
Tylko trochę
rozjaśnia mi sprawę taki krótki fragment z tego czytania, mianowicie ten, w
którym pisze o Bogu: aby to, co nakazuje
Prawo, wypełniło się w nas, o ile postępujemy nie według ciała, ale według
Ducha. Rozumiem to tak, że kierując się w życiu tylko pobudkami płynącymi
ze świata materialnego, który nas otacza, odrzucając sumienie, nie jesteśmy
zdolni do życia w pełni zgodnego z Bożymi regułami, z Dekalogiem, z
przykazaniem miłości Boga i miłości bliźniego. Dopiero, gdy posłuchamy głosu
sumienia, a więc Ducha i według niego postąpimy, potrafimy dodaj częściowo te
zasady realizować w swoim życiu.
24 października 2021
Zdarzenie pod
Jerychem:
Jezus pyta
niewidomego: «Co chcesz, abym ci uczynił?» Powiedział Mu
niewidomy: «Rabbuni, żebym przejrzał». Jezus mu rzekł: «Idź, twoja wiara cię
uzdrowiła». Natychmiast przejrzał i szedł za Nim drogą.
Wiara w moc
Bożego słowa czyni rzeczy w naszym pojęciu niemożliwe. Ale trzeba tę wiarę
okazać, jak żebrak wołający głośno, tak, że wszyscy słyszeli, a nie tylko sam
Jezus. A potem iść za Jezusem. To też wszyscy widzieli, to, że poszedł za
Jezusem, że się Go trzymał, a nie zadowolił ze spełnienia prośby i powrócił do
swego dawnego życia.
25 października 2021
W synagodze
była kobieta chora od kilkunastu lat. Gdy Jezus ją zobaczył,
przywołał ją i rzekł do niej: «Niewiasto, jesteś wolna od swej niemocy».
Położył na nią ręce, a natychmiast wyprostowała się i chwaliła Boga.
Czasem Bóg nie
czeka na nasze prośby, sam widzi i idzie z pomocą.
Boże, uwolnij
nas od naszych niemocy, od niemocy silnej wiary, niemocy wątpliwości w Twoje
panowanie nad wszystkim, co się wokół dzieje. Połóż rękę i uzdrów. Pomóż, Panie
Jezu, bym ja sam się wyprostował i potrafił Cię chwalić.
26 października 2021
Same obietnice.
A to, że ma się w nas objawić jakaś chwała, że całe stworzenie oczekuje momentu
tego objawienia, potem, że wprawdzie płaczemy idąc siać, ale będziemy radośnie
śpiewać wracając ze żniw, potem znowu o jakimś wielkim królestwie, które
rozwinie się z niemal niczego, z jakiegoś drobnego ziarenka czy szczypty
drożdży. Trudo to wszystko dopasować do tego, co widzę na co dzień, co mnie i
nas wszystkich na bieżąco otacza i dotyka. Widać na razie płacz i ziarno
zakopane w ziemi, bez widoku na jego zakiełkowanie, nie mówiąc o bujnym
wzroście.
Tylko na ile ja
sam i wszyscy inni, liczący na spełninie tych obietnic, przykładamy się do ich
realizacji? Może idziemy i płaczemy po drodze, ale czy rzeczywiście siejemy, by
móc oczekiwać plonu? Czy słowem i czynem, a głównie własnym życiem, sieję Boże
słowo, daję przykład przyjęcia tego Słowa, wcielania Ewangelii w praktykę dnia
codziennego?
Czy włożyłem i
czy wciąż wkładam drożdże własnego przykładu do tej mąki światowego życia, z
której ma powstać wspaniałe ciasto Bożego królestwa?
Bo jeśli tego
nie robię sam i nie zrobią ze mną inni, to skąd i jak te obietnice mają się
spełnić?
27 października
2021
Jezus przemierzał miasta i wsie, nauczając i
odbywając swą podróż do Jerozolimy.
Pan Jezus
odbywał podróż do Jerozolimy. Nie tak sobie wędrował po okolicy, lecz zmierzał
do konkretnego celu. Ale po drodze, niejako przy okazji, nauczał.
Czy ja, czy
inni z nas, mieniących się chrześcijanami, a więc uczniami i naśladowcami
Jezusa, nie powinniśmy też podczas naszego życia, naszej życiowej wędrówki,
niejako przy okazji, wykorzystując każdą okazję, nauczać, dawać świadectwo, nie
tylko słuchać, jak ON naucza, ale sami nauczać.
Stale powraca w
moich modlitwach ten sam problem, że „chcę a nie potrafię”
coś Panu Bogu
przedstawić. W różnych mądrych rozważaniach czytam o Bożej miłości, o przyjaźni
z Jezusem, o przedstawianiu Mu całego naszego życia, trosk problemów i radości,
ale niestety nie potrafię, nic mi z tego nie wychodzi. W większości przypadków,
gdy klękam do modlitwy to kończy się na Ojcze
na i Zdrowaś, ale bez żadnego
uczucia, natomiast czasem, gdy się bardzo staram, to potrafię jedynie wzdychać
w sobie słowami Boże, Boże…
A może to jest
właśnie to, o czym pisze św. Paweł:
Duch Święty przychodzi z pomocą naszej słabości.
Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za
nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami.
28 października 2021
Z dzisiejszego
fragmentu ewangelii widzę, że pewną hierarchię w Kościele ustanowił sam Pan
Jezus. Najpierw modli się sam na górze, z dala od tłumu, potem przywołuje kilku
uczniów, których nazywa apostołami, a potem idzie do tłumu, w którym znowu są i
uczniowie, i mnóstwo anonimowego ludu, nie tylko z Judei i Jerozolimy, a więc z
bliska, niejako swoich, i takich z wybrzeża, a więc z daleka, jakoś nie-swoich,
obcych. Pan Jezus nauczając przemawiał do wszystkich i uzdrawiał nie pytając
skąd przyszedł, czy swój, czy obcy.
Są więc trzy
główne poziomy: Apostołowie, Uczniowie, Lud. To tak, jak teraz widzimy i
praktykujemy w Kościele: jest papież – jako zastępca działający w imieniu Pana
Jezusa, Biskupi, jako apostołowie, Prezbiterzy (zwykli księża) jako uczniowie,
i Lud Boży, czyli my wszyscy świeccy, czy „swoi” – chrześcijanie, czy z daleka
- wszyscy nie-chrześcijanie. A wśród Apostołów znalazł się jeden, który Go
zdradził. Czy wśród nas, wierzących, obojętnie na jakim poziomie w tej
hierarchii, nie ma takich, którzy odstępują, są zdrajcami?
29 października 2021
Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego
przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili.
Gdziekolwiek i
kiedykolwiek, przy każdej okazji, papież i biskupi są śledzeni przez media i
wyłuskiwane są z ich zachowań i wypowiedzi te treści, które mogą być przydatne
w dyskredytowaniu ich autorytetu. Trzeba naprawdę bardzo uważać, by nie dać się
zmanipulować takim przekazom, trzeba popatrzeć na wszystkie aspekty sprawy,
poznać kontekst danego zdarzenia. Czasem takie zachowanie czy taka wypowiedź
może być odpowiedzią na świadomie podchwytliwe pytanie. Przypomina mi się tutaj
coś z lektury pism Borysa Polewoja, radzieckiego dziennikarza, m.in.
sprawozdawcy z Procesu Norymberskiego, nie wiem czy to anegdota czy prawda.
Pisze on, że do Nowego Jorku przylatuje jakiś Kościelny hierarcha, na lotnisku
witają go dziennikarze, pada wiele pytań. Jedno z pytań dotyczy nocnego życia w
Nowym Jorku, Eminencja odpowiada pytaniem ”a czy w Nowym Joru jest nocne
życie?”. W prasie pojawiają się
wielkie nagłówki „Pierwsze pytanie Eminencji było czy w Nowym Jorku jest nocne
życie”. Prawda? Prawda. A czy cała prawda? No, nie, niby prawda, ale nie cała.
To jest to, co podobno ks. Tischner po góralsku określał tak: jest prawda,
tyż prowda i g… prowda.
30 października 2021
Pierwsze czytanie Rz
11,1-2a.11-12.25-29
A kiedy myślę: «Moja noga się chwieje»,wtedy mnie
wspiera Twoja łaska, Panie (to z psalmu)
Nie chcę być
zarozumiałym samochwałą, ale z długich obserwacji siebie samego, moich myśli i
zachowania w różnych okolicznościach, jestem przekonany, że to rzeczywiście
łaska i odwołanie się w danej chwili do Bożej pomocy, pomaga przejść przez
trudne doświadczenia. Kiedyś, w pogadance dla Polonii North, mówiłem o
Modlitwie Jezusowej, o sile jej krótkiego wezwania Panie Jezu Chryste, Synu
Boży, bądź miłościw mnie tego grzesznemu. To wezwanie naprawdę otwiera mnie
na łaskę i pomaga pokonać wewnętrzne złe impulsy.
1 listopada 2021
Pierwsze czytanie Ap 7,2-4.9-14
„Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich
należy królestwo niebieskie”
Czy ubogi w
duchu to znaczy prostak, nie uczony, nic nie rozumiejący i nie starający się
zrozumieć? Myślę, że nie tak, że dostaliśmy rozum i władzę używania go, po to,
by właśnie starać się zrozumieć świat, w którym żyjemy. Tylko że nasze
zrozumienie ma jakieś naturalne granice, chociażby te wynikające z
materialności naszego świata, który jesteśmy w stanie obserwować i poznawać i
sobie jakoś tłumaczyć jego działanie. To poznanie dotyczy naszej cielesności i tutaj
rozum powinien działać, bo po to jest nam dany. Rzecz w tym, że jesteśmy
niejako dwu składnikowi, mamy ciało, ale mamy też duszę, jest w nas ten
składnik duchowy, i chyba o tym duchowym „ja” mówił Pan Jezus. Ten duchowy
składnik musi się opierać o wiarę, musi być świadom swych ograniczeń w
poznawaniu i tłumaczeniu, nie zakładać, że skoro czegoś nie rozumiem, to to coś
nie istnieje. To jest to samo, co w innym miejscu Pan Jezus mówi o wierze
takiej, jak u dziecka.
Moja droga do
nieba, do świętości, prowadzi przez wszystkie trudy i niedogodności zwykłego,
codziennego życia, tu, gdzie teraz jestem. Poprzez znoszenie kpin otoczenia z
powodu praktykowania dobra, poprzez kłopoty urzędowe, spowodowane moją wiarą
(jakże aktualne teraz, w dobie wynaturzonej poprawności politycznej), poprzez
uczciwe i solidne wykonywanie zwykłych, rutynowych obowiązków, poprzez nie
wynoszenie się ponad innych, na których patrzę z góry.